sobota, 8 kwietnia 2017

KILKA ZDJĘĆ O TYM JAK MI MIJA WIOSNA :):):)



   Dziś pragnę Wam pokazać niewielką część rzeczy, które zrobiłam tej wiosny. No, nawet jedna rzecz powstała na krótko przed nastaniem mojej ulubionej pory roku. Nie zabraknie również akcentu Wielkanocnego! :) Zapraszam Was do obejrzenia poniższych zdjęć i do przeczytania tych kilku zdań zawartych przy fotografiach. :)

   ORGANIZEREK BEZ SZYCIA:


    W przeciwieństwie do Basi, nie mam pojęcia o szyciu. Muszę więc radzić sobie w inny sposób jeśli chodzi o przedmioty tworzone przy użyciu tkanin. Być może ktoś powie, że idę na łatwiznę - ok, ale za to w jak kreatywny sposób. :) Organizerek powstał z dwóch kieszonek wyciętych ze starej spódniczki mojej córki. Tyły kieszonek ponacinałam w taki sposób by móc przeciągnąć przez nie paseczki z tego samego materiału. Tymi paseczkami przywiązałam kieszonki do warkocza ze sznurka jutowego. Warkocz wcześniej pomalowałam na biało i poprzycinałam mu masę postrzępionych jutowych niteczek. Góry kieszonek podkleiłam wikolem. Musiałam to zrobić ponieważ jeans się zaginał do przodu. Dół tej praktycznej ozdoby związałam trzecim paseczkiem materiału. Iiii... Gotowe! :)

NOWE OBLICZE PUSZKI PO INCE:


   Jeśli śledzicie naszego bloga już jakiś czas, to zapewne pamiętacie jak półtorej miesiąca temu prezentowałam Wam pomalowaną puszkę po zbożowej kawie. Biadoliłam wtedy, że po zdrapaniu z tych puszek etykietki, ich powierzchnia pozostawia wiele do życzenia... Już mam na to sposób! Pewna osoba podpowiedziała mi bym przecierała puszki papierem ściernym. Przecieram i jest ok. :). Tutaj mamy właśnie puszkę, którą potraktowałam papierem ściernym, oczyściłam z pyłu, nałożyłam dwie warstwy białej farby akrylowej, nakleiłam filcowe serducho i obkleiłam sznurkiem jutowym. Proste, prawda? :)

WĄSATE PUDEŁKO:


  Pod koniec zimy zostałam poproszona przez mojego męża o zrobienie mu pudełeczek na śrubki i gwoździki. Chciał aby pudełeczka były z wąsami. Akurat miałam dwa puste, identyczne opakowania po kremie. I niewiele myśląc usiadłam i pomalowałam mu te pudełeczka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że moje farby akrylowe nie będą się lubiły z tym plastikiem, i że na koniec okaże się, iż nie mogą zostać użyte zgodnie z pierwotnym założeniem. Stoją sobie teraz. Jedno na parapecie w salonie, drugie w szafce kuchennej, pilnuje kluczy. :)

TARASOWE DZWONKI Z PUSZEK:



   To moje najświeższe dzieło. Skończyłam je dziś rano i jestem z niego dumna. :) Uważam, że takie dzwonki to świetny sposób na wykorzystanie zalegających w domu puszek i przywleczonego do domu kija. Całe przedsięwzięcie zaczęłam od obklejenia puszek taśmą malarską i naniesienia na nie, za pomocą gąbki farby akrylowej. Potem przeszlifowałam papierem ściernym kij. Tu również w wybranych miejscach przykleiłam przed malowaniem taśmę malarską. Kawałki sznurka trochę pomalowałam by ozdoba była jeszcze weselsza i przeciągnęłam je przez dziury w kawałku gałęzi i dzwonkach. Zaplotłam warkocz z trzech kawałków sznurka, także pomalowałam i zrobiłam z niego zawieszkę. Achhh... a na końcówki sznurka, schowane w puszkach nawlekłam po jednym koraliku - jakoś przecież muszą dzwonić. Koraliki zrobiłam kiedyś razem z moimi dziećmi z masy solnej. :)

CO POCZĄĆ ZE SKORUPKAMI PO JAJKACH (?)


   Pomalować i zasiać w nich rzeżuchę! :) Ja swoje skorupki trzymam w pomalowanej wytłoczce po jajkach. Nie pokażę Wam jednak całości tej wytłoczki ponieważ ilekroć na nią patrzę to mam wrażenie, że czegoś jej brakuje. Jeśli do Świąt dojdę do tego jak powinnam ją jeszcze ozdobić i wykończę ją, to z pewnością pokaże Wam to na Samopomocowym Facebooku. Póki co, patrzcie sobie na skorupki. I podziwiajcie jak w dwa dni potrafi urosnąć rzeżucha (jeśli nie możecie tego robić na swoich parapetach).

PUSZCZAM OKO DO WEGAN:


   Czyli pisanka z pestki awokado. :) Jakiś czas temu, po zjedzeniu awokado, zaczęłam przyglądać się pestce tego owocu. Naszło mnie wtedy, że do złudzenia przypomina ona jajko, i że można z niej zrobić pisankę. Moje awokadowe jajko wysuszyłam, zdjęłam z niego cienką, uschniętą warstewkę i pomalowałam. Istnieje ryzyko, że pomalowana warstwa również wyschnie na wiór i będzie odłazić od reszty pestki, jednak ja trzymam kciuki za to by stało się to dopiero po Wielkanocy. Teraz żałuję, że nie wyposażyłam się w większą ilość pestek i nie zrobiłam więcej takich pisanek. Może za rok... :)

   To już wszystko na dziś. Ale ten wpis upcyclingowy jest... Cieszy mnie to. Cieszy mnie, że mogę Wam pokazać jak z rzeczy, które mogą być uznane za śmieci można zrobić przedmioty, które są co najmniej ciekawe. Mam nadzieję, że Was zainspirowałam. :) Rozejrzyjcie się wokół siebie uważnie - na pewno znajdziecie coś, czemu można nadać drugie życie!


MIŁEGO, SŁONECZNEGO WEEKENDU! :)
Dorota


   








1 komentarz :