środa, 30 marca 2016

DODATEK WIELKANOCNY ;)

   Przeszperałam komputer mojej Mamy, przeszperałam swój komputer a i tak nie znalazłam tego na czym najbardziej mi zależało. Za chwilę opiszę o co dokładnie mi chodziło a tymczasem trochę o tym co udało mi się "odkopać". Znalazłam zdjęcia wielkanocnych wypieków z przedziału wielu lat. Nie są to moje wypieki, to mazurki "maminej" produkcji za to większość dekoracji to już moja szalona twórczość. I tym chciałabym się dziś z Wami podzielić jako dodatek wielkanocny - dla tych, którym tak jak mnie Święta minęły za szybko. Nie ma chyba sensu szczegółowo opisywać każdego zdjęcia. Są tu zdjęcia ciast z lat 2008-2016 (nie jestem pewna czy z każdego roku, być może brakuje dwóch czy trzech roczników). Niektóre fotki są słabej jakości, kiepsko wykadrowane, nawet rozmazane, ale postanowiłam podzielić się wszystkimi. Są takie dekoracje, nad którymi spędzałam parę godzin i takie z serii "nie chcę mi się". Ciekawa jestem Waszych reakcji...

 Jak widać Wielkanoc w 2008 roku była "biała" :)

 Baranek z tureckiej chałwy "pismanye" to dzieło mamy

To chyba też nie moje ;) 

 Zwróćcie uwagę na te rozsypane na cieście dekorki...

 Kolejny baranek mamy :)

A poniżej ciasta tegoroczne:

    
   A teraz chwilę o tym czego z takim zacięciem szukałam... Mianowicie, zrobiłam kiedyś (chyba dwukrotnie) dekorację w kształcie Jezusa z... dekorków. Na jednym z ciast jest wizerunek Jezusa ale tam poszłam na łatwiznę używając pisaków (jedynie włosy były z tych czekoladowych). Pierwszym krokiem (parogodzinnym) było posegregowanie dekorków na kolory. Używałam czerwonych na suknię, brązowych na włosy, żółtych na skórę. Całość dekoracji stworzyłam układając te malutkie cukierkowe patyczki jeden obok drugiego... Zajęło mi to całą noc, szkoda było kroić to ciasto i chyba rzeczywiście stało najdłużej... Efekt był super i chętnie bym się nim podzieliła ale nie mogę znaleźć zdjęcia :( Być może zdjęcie tego ciasta nie było robione w wersji cyfrowej, więc jeszcze przeszperam albumy. A tymczasem na koniec jeszcze jeden ostatni świąteczny smaczek... kraszanki (ta najbardziej po prawej - mojego brata), wykonywaliśmy je dwa lata temu pierwszy raz w życiu ;)

  
   Miłej lektury i inspiracji na przyszłe lata :)
A na teraz słonecznej pogody i tej wytęsknionej wiosny !

Pozdrawiam !

Basia

































sobota, 26 marca 2016

ŻYCZENIA WIELKANOCNE

Dla wszystkich naszych czytelników:

Zdrowych, radosnych Świąt Wielkiej Nocy.
Suto zastawionych stołów, dużo wody w poniedziałek,
bogatego zająca i jak najmilszych spotkań
w gronie przyjaciół i rodziny życzą 


 
Dorota i Basia
Samopomoc Babska

TROCHĘ INNA BABA WIELKANOCNA ;)

 
   Tradycyjna Baba Wielkanocna to baba drożdżowa polana lukrem. Gdzieniegdzie spotyka się babę piaskową lub gotowaną. Ja, z kolei postanowiłam zrobić babę jogurtową. Pierwotny przepis na to ciasto zawierał w sobie cytrynę, skórkę z cytryny, kurkumę dla koloru oraz aromat - oczywiście cytrynowy. Zatem było to "cytrynowe ciasto jogurtowe". Jeśli zapoznaliście się z moimi wcześniejszymi przepisami wiecie już zapewne, że lubię eksperymentować i zmieniać przepisy pod swój gust i smak. Tym razem przepis przystosowałam pod smak moich bliskich i ciasto przekształciło się w "kokosowe ciasto jogurtowe" a z okazji Świąt Wielkanocnych zmieniłam blachę keksówkę na blachę do baby i wyszła... baba ;) Kokosowo - jogurtowa brzmi mało tradycyjnie i nie mam w tej kwestii argumentów broniących to ciasto prócz... smaku oczywiście ;) Jest pyszna!
   Jeszcze słowo o blaszce. Miałam do dyspozycji śliczną blachę w kształcie baby ale z uwagi na sporą ilość masy musiałam wybrać tę drugą.
   A teraz przepis. Dodam, że jest on bardzo prosty a ciasto można przyrządzić w 10 minut (nie licząc pieczenia). Po prostu wszystkie składniki wrzucamy do miski, miksujemy i gotowe!

Składniki:

1 i ⅓ szklanki cukru
2 szklanki  mąki krupczatki
1 szklanka oleju
2 całe jaja
szczypta soli
1 duży gęsty jogurt naturalny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
kapka olejku rumowego
wiórki kokosowe (ja daję na oko)
ewentualnie cukier puder do posypania (mogą też być wiórki kokosowe)

   Gotową masę wlewamy do blachy. Zawsze wykładam keksówkę papierem do pieczenia lecz w przypadku żłobionej blachy do baby byłoby to trudne, zatem wysmarowałam ją tłuszczem i obsypałam bułką tartą. Ciasto pieczemy w rozgrzanym do 180°C przez około 45 minut lub do suchego patyczka. Na koniec po ostudzeniu posypujemy cukrem pudrem, polewamy lukrem, polewą lub posypujemy wiórkami kokosowymi. A oto fotki z przygotowań i efekt końcowy. Zamieszczam też zdjęcie pięknej blachy, której chciałam użyć...
  

Smacznego!!!

Basia 







piątek, 25 marca 2016

WIELKANOCNIE - FOTORELACJA ZE ZDOBIENIA JAJ :)



   Chciałabym podzielić się z Wami moimi fotografiami dokumentującymi nasze dzisiejsze upiększanie jaj. W zdobieniu pomogły mi moje dwie córki - to była świetna zabawa, nie pamiętam kiedy ostatnio coś rozluźniło mnie i pochłonęło tak bardzo jak dziś w południe... :)

Zapraszam Was do obejrzenia efektu końcowego naszej pracy oraz migawek z powstawania naszych dzieł (!!!)


   A oto wszystkie nasze jaja. Zaczęłyśmy malowanie ich w troszkę większej ilości niż tu widzicie.
Niestety najmłodsza twórczyni pisanek postanowiła dwa skonsumować. :)

   Myślę, że to dobry moment by zdradzić Wam co nieco o tym jak powstały nasze jaja wielkanocne...

   Droga była długa... Niektórzy początkowo malowali jaja ciemnymi farbkami:


   To właśnie właścicielka tych małych rączek, za dziesięć minut stwierdzi, że nie zamierza czekać z jedzeniem do Wielkanocnego śniadania... :)

   Inni uparli się by obsmarować pisanki jakąś  kleistą mazią brokatową. Efekt nawet ciekawy... Zresztą sami spójrzcie.

   

   Problem polegał na tym, że to różowe coś nie chciało schnąć. Ostatecznie wyczyściłyśmy jajo z tego czegoś i Zosia potraktowała je woskiem i barwnikami w słoikach


Woskiem...


i barwnikami... :)

   :) :) :)



   A teraz napiszę Wam troszkę o materiałach i "sprzętach", które umożliwiły nam dzisiejszą zabawę.

   Dzieci swoje jajka początkowo malowały po prostu farbkami plakatowymi i pędzelkami. Ja, usadowiona przy kuchennej szafce, w pierwszej kolejności odpaliłam tak zwanego tealighta. Następnie przygotowałam sobie:

   słoje z barwnikami (5 farbek - 5 słoików) :)
   2 cienkie pędzelki
   łyżkę (do zamaczania jaj w barwnikach)
   przydatne mogą okazać się również kieliszek do jajek lub... rolka po papierze toaletowym. 

   Jaja ugotowałam wcześniej więc, nie pozostawało nic innego jak zabrać się za "mazianie" po nich woskiem i podtapianie w farbkach. :) Wszystkie jajka. Trochę brzmi jak by ich było dużo ale wcale przecież nie było. Woskowałam i farbowałam dwukrotnie. Wosk nakładałam pędzelkiem. 

   Przyznam szczerze, że nie przywiązywałam dużej wagi do jakiegoś misternego rozprowadzania tej roztopionej świeczki. Uważam, że sama ta technika czyni każde jajo nią potraktowane - wyjątkowym. :) 
  


   Kończąc mój dzisiejszy wpis chciałabym Wam jeszcze pokazać kilka zbliżeń naszych pisanek:




I moje ulubione...


   Mam nadzieje, że umiliłam dziś Wam te kilka chwil, które tu spędziliście! - Ja czułam ogromną radość tworząc dzisiejszy post. :)

Dorota