piątek, 31 marca 2017

KARTKI ŚWIĄTECZNE - QUILLING

   Na wstępie spieszę z wyjaśnieniem tytułu. Jeżeli ktoś nie wie czym jest owy quilling wstawiam definicję z wikipedii:
"Quilling (ang. „nawijać na pióro lub rurkę”) technika z rodzaju papieroplastyki (zwana też papierowym filigranem) służąca do tworzenia ozdób z wąskich pasków papieru zwiniętych w kształt sprężyny spiralnej i odpowiednio uformowanych przez zagniecenie zewnętrznych warstw papieru.
Przygotowane elementy najczęściej naklejane są na zdobioną powierzchnię tak, że powierzchnia paska papieru jest w stosunku do niej prostopadła. Rzadziej z elementów skleja się samodzielne kompozycje dekoracyjne. Technika wywodzi się prawdopodobnie z jubilerskiej techniki filigranu".
Jeżeli nadal nie jesteście w stanie wyobrazić sobie tej techniki odsyłam również do grafiki google. Jedno spojrzenie i już wiadomo o co chodzi. Taką metodą wraz z moją Mamą tworzymy zazwyczaj kartki świąteczne (zarówno te Bożonarodzeniowe jak i Wielkanocne).
Aby rozpocząć zabawę w tworzenie takich kartek w zasadzie nie trzeba żadnego specjalistycznego sprzętu, ale na pewno przydadzą się:

- kolorowy papier
- nożyczki
- magiczny klej do papieru
- patyczki do szaszłyków
- pęseta

   Obie z Mamą mamy specjalną "quillingową" igłę do nawijania pasków papieru, ale obie zgodnie twierdzimy, że lepiej nam się pracuje po prostu za pomocą patyczka do szaszłyków. Mamy również gotowe paseczki, ale można sobie kroić w cieniutkie paski kolorowe kartki z bloku technicznego. Posiadamy ponadto wymieniony wyżej magiczny klej do papieru a jest to taki klej, który po wyschnięciu staje się przezroczysty. Bardzo przydatna w pracy jest pęseta. Dobrze też jest mieć inspiracje lub projekt. Część prezentowanych poniżej kartek wymyśliłyśmy same, czerpałyśmy inspiracje z kupnych gotowych kartek jak i z internetu ale zdarzyło nam się też zgapić całość "od a do z" (jako źródło tych zgapionych od innych kartek podaję grafikę google pod hasłem wielkanocne kartki quillingowe).
   Kartki takie z powodzeniem można tworzyć z dzieciakami w ramach przedświątecznej zabawy. Z każdą kolejną radzą sobie coraz lepiej, a ich wyobraźnia nie zna granic. Dlatego zachęcam baaaardzo gorąco.

 Przyrządy potrzebne do pracy nad kartkami

Szukanie inspiracji, lub zaprojektowanie kartki

 Powyżej Mama przy pracy a poniżej ja :)


Zachęcamy do zabawy!
Basia



















sobota, 25 marca 2017

SERNIK BEZ GRUZU

 
   Jakie ciasto najbardziej kojarzy się ze Świętami Wielkanocnymi? Jednym z takich ciast jest uwielbiany przeze mnie pod każdą postacią... sernik. Niestety moje dotychczasowe zmagania z sernikami wymagającymi pieczenia kończyły się fiaskiem. Być może dlatego, że od początku wskoczyłam na głęboką wodę i imałam się najbardziej wymyślnych przepisów tj. sernik bananowy, zamiast zacząć od podstaw. Gdy zobaczyłam sernik upieczony przez KOLEGĘ! (a uwierzcie mi wyglądał cudnie) postanowiłam podjąć rękawice raz jeszcze i poćwiczyć ten wypiek przed zbliżającymi się Świętami. W końcu jeśli facet umie upiec sernik to czemu mnie się nie ma udać? :)
Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że sernik według przepisu Piotra jest prosty, bez żadnych udziwnień i bez gruzu :) (nazwa własna autora).
Do jego wykonania potrzebować będziemy:

- 300 g kruchych ciasteczek maślanych (typu bebe)
- 200 g masła (połowa do spodu- rozpuszczone, połowa do masy)
- 1 kg sera twarogowego (może być gotowe wiaderko ze sklepu)
- 5 jajek (żółtka oddzielamy od białek)
- 1 opak. budyniu waniliowego
- 1 opak. cukru wanilinowego
- aromat waniliowy
- 1 szkl cukru (ja dałam 3/4 szkl)
- gruz wg uznania :)

   Do wykonania spodu miksujemy ciasteczka w blenderze i zalewamy je 100 g roztopionego masła, mieszamy, wykładamy na blachę i dociskamy do dna. W dużej misce ucieramy żółtka z cukrem, następnie dodajemy pozostałe masło (nie roztopione, lecz miękkie) i dalej ucieramy do jednolitej masy. Dodajemy aromat, budyń i cukier wanilinowy a na końcu ser. Wszystko miksujemy na gładką masę. W osobnej misce ubijamy na sztywno białka i szpatułką bądź łyżką przekładamy je do masy lekko mieszając aby napowietrzyć miksturę. Całość wylewamy na ubite ciasteczka i pieczemy ok. 1,5 h w temp. 160°C. Ostatecznie piekłam ciasto dłużej gdyż środek po 1,5 h był jeszcze płynny. Przykryłam blachę folią aluminiową, zmniejszyłam temperaturę do 100°C, ustawiłam grzanie tylko od dołu (bo wiórki już były ładnie zarumienione) i trzymałam w piekarniku jeszcze przez dobre pół godziny.
   Jako gruz można dodać oczywiście to co kto lubi, np. rodzynki, kandyzowaną skórkę z pomarańczy, brzoskwinie itp. Ja wierzch ciasta posypałam wiórkami kokosowymi (wiadomo już chyba kto u mnie w domu kocha wiórki). :)
Nie robiłam zdjęć podczas przygotowywania ciasta z dwóch powodów: aparat się rozładował to raz, a dwa - zmieszanie wszystkich w/w składników nie jest trudne, żeby pokazywać krok po kroku co robić.
   Za to efekt końcowy... wow. Ciasto wyszło PRZEEEEPYSZNE. Cudnie wilgotne w środku, idealnie słodkie a dodatek wiórków ciekawie przełamał smak. Przepis przećwiczony - na pewno zrobię je ponownie na Święta.


 Smacznego!
Basia