środa, 13 stycznia 2016

CZAS NA BAJKĘ...


  Była sobie kiedyś lalka z porcelany o imieniu Róża. Mieszkała w pięknym pokoju wraz z dwudziestoma czterema innymi porcelanowymi lalkami. Bardzo kochała swoją właścicielkę, ośmioletnią Klarę lecz tamta zwykle wolała bawić się innymi lalkami. Wszystko to dlatego, że nasza porcelanowa istotka ubrana była w sukienkę w zgniło zielonym kolorze. Klara dostała ją od siostry swej babki, na piąte urodziny. Ciotka nabyła tą lalkę na jakiejś wyprzedaży za przysłowiowe grosze. Zrobiła to nie dlatego, że była chciwa lecz dlatego, że była biedna. Jednak wiedząc, że wnuczka jej siostry bardzo lubi porcelanowe zabawki postanowiła kupić właśnie tą. Niestety dziewczynka mając do dyspozycji lalki w pięknych, kolorowych sukienkach, zdawała się nie zauważać stojącej na tym samym co inne lalki regale - Róży.
   A Róża, która miłość do swej właścicielki przejęła od starej ciotki, bardzo cierpiała kiedy Klara sięgała po nią tylko wtedy gdy w zabawie potrzebna jej była służąca lub żebraczka. Zabawka, choć wydaje się to nieprawdopodobne, cale dnie spędzała na myśleniu, co mogłaby zrobić by zaimponować swej właścicielce i sprawić by ta również ją pokochała. Myślała, myślała aż wymyśliła, że nauczy się chodzić. Nie było to łatwe zadanie. Tym bardziej, że z nauką musiała czekać aż zrobi się ciemno i wszyscy posną. Róża nie zrażała się tym jednak. Co noc ćwiczyła sumienne i wytrwale, dzielnie znosząc nie miłe komentarze na temat sińców pod jej oczami, które padały w dzień z ust jej towarzyszek,
   Pewnej nocy cierpienia i trud lalki, zostały  wynagrodzone. Oto zdarzył się cud i porcelanowa istota zrobiła trzy pierwsze kroki. Zachwycona tym, że udało jej się nauczyć chodzić, postanowiła ćwiczyć nowo nabytą umiejętność przez resztę nocy. Nad ranem gdy stwierdziła, iż jej umiejętności są wystarczające by ująć nimi Klarę wreszcie poszła spać.
   Poranek nadszedł szybko. Lalki korzystając z okazji, że ich właścicielka wyszła z pokoju na śniadanie, zaczęły szczebiotać i przekrzykiwać się. Te hałasy obudziły oczywiście Różę.

   - Jak ty wyglądasz? - spytała lala, spoglądająca na Różę z wyższej półki.
   - Daj spokój, przecież ona od początku zbyt piękna nie była. - powiedziała lalka siedząca obok naszej porcelanowej bohaterki.

    Róża zdawała się jednak nie słuchać swoich koleżanek, gdyż zza drzwi dobiegał dźwięk kroków Klary. Dziś przypadał dzień cotygodniowej przejażdżki, był czwartek a w czwartki ośmiolatka jeździła powozem ze swoim tatusiem, po ogromnym parku. Zawsze na te przejażdżki zabierała ze sobą którąś z lal. Dziewczynka nie mogła o tym wiedzieć, ale zawsze w czwartki, wszystkie jej lalki próbowały zrobić z sobą coś by wyglądać korzystniej niż pozostałe. Gładziły sukienki, poprawiały włosy... Niektóre nawet przygryzały sobie wargi i podszczypywały policzki by wyglądać ładniej.
     Tego dnia to właśnie Róża, pierwszy raz w życiu, miała wybrać się na wycieczkę. Nowa umiejętność miała sprawić, że już zawsze, tylko ona będzie się z Klarą wybierać na te przejażdżki. I gdy już była bliska osiągnięcia swego celu, gdy już wstawała to nagle okazało się, że jest tak zmęczona, iż nie jest w stanie utrzymać się na nogach. Nie to było jednak najgorsze. Nie. Najgorsze było to, że Róża wstając, zachwiała się i spadła na podłogę. Zderzając się z podłogą czuła jak jej prawa noga się kruszy.
    W tym momencie do pokoju wszedł tata Klary.

    - Córeczko, jesteś już gotowa ? O - ta brzydka lala w końcu się potłukła? Liczyłem na to, iż wyrzucisz ją szybciej, ale ty masz takie dobre serduszko i postanowiłaś ją tak długo trzymać. Teraz już chyba jednak możemy ją wyrzucić?

    -Tak tatusiu. - to jedyne co dziewczynka miała do powiedzenia w związku z tym, że Róża właśnie potłukła sobie nogę.

   Biedna porcelanowa lalka została porzucona na stercie śmieci, zostawionej dla zbieraczy rupieci. Róża leżała tam i czuła, że nie tylko jej noga jest w kawałkach, ale również serduszko. Z żalu nad swym losem uroniła nawet kilka łez. Nagle usłyszała jakieś dziwne skrzypienie.To jeden ze zbieraczy podjechał właśnie jakimś dziwnym wózkiem i zabrał się za zbieranie całej tej sterty. Wzrok człowieka szybko padł na lalkę.

    - Zobacz Urszulko co dla ciebie znalazłem. - Okazało się, że z mężczyzną była jego siedmioletnia córka. Dziewczynka była chuda a w jej ogromnych oczach czaił się smutek. Jednak smutek zginął  na widok tej niekompletnej, odzianej w brzydką sukienczynę , zabawki.
     - Och tatusiu! Jaka piękna lalka! Naprawdę mogę ją sobie wziąć? Będę ją już zawsze ze sobą nosić!

    Jak nie trudno się domyśleć, Urszulka, jej tata a także mama i młodszy braciszek, byli biedną rodziną i często nie mieli pieniędzy nawet na jedzenie, więc o jakiejkolwiek zabawce dziewczynka nawet nie śmiała nigdy marzyć. Nic więc dziwnego, że szczerze pokochała Różę od pierwszego wejrzenia. Zresztą lalka równie szybko poczuła do tej wielkookiej chudzinki to samo. Od tej pory rzeczywiście były już zawsze razem. Róża zapomniała jak to jest być jedną z dwudziestu pięciu  a fakt, że jest dla kogoś tą jedyną sprawił, że była najszczęśliwszą porcelanową lalką na świecie. Kochaną za to że jest, a nie za to jaką ma sukienkę...

Dorota

   

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz